sobota, 28 czerwca 2008

Na początku....

...wcale nie będzie prosto.
Nigdy nie miałam jakiegoś nadzwyczajnego talentu do pisania (za to do dygresji jak najbardziej). Ubierać z rozmysłem uczę się od z górą roku, ale już od kilku miesięcy zanosi się na to, że założę bloga. Zwłaszcza, że mój Naj zaofiarował się jako fotograf, a ma wyjątkowe oko do robienia mi korzystnych zdjęć (co mam nadzieję nie odmieni się w najbliższym czasie) i zapewne zmobilizuje go to nieco żeby na nowo zajął się swoim zaniedbanym hobby.
Poza ciuchami uwielbiam kupować ładne rzeczy do domu- spodziewajcie się więc, że nowymi nabytkami będę się tu również chwalić.
Oczywiście uwielbiam lumpeksy i większość perełek mojej kolekcji pochodzi właśnie z takich miejsc.
Ostatnio odkryłam, że mam około 30 torebek.
Butów tyle samo, ale dla odmiany mam ogromne opory przed kupowaniem używanych (cóż- zboczenie zawodowe).
I w końcu- zdarza mi się popełnić od czasu do czasu jakąś robótkę manualną. Zanim to się jednak stanie zakupuję sto tysięcy przedmiotów mających służyć mi do wykonania- a potem wykorzystuję z tego jedną setną. Tak było np. z biżuterią- żeby zrobić kilka par kolczyków i naszyjników wydałam pewnie z 500 zł. Chyba nie bardzo się to opłaciło. Obecnie mam ambicję zrobić parę rzeczy do nowego mieszkania (np firankę do kuchni )- na razie mam nici i szydełko oraz gazetkę z wzorem. Czasu i chęci do robienia brak. Cóż- ten typ tak ma.
Mam nadzieję, że z blogiem będzie inaczej.
Na początek zdjęcie z wycieczki do mojego Rodzinnego Miasta- ciemną nocą można tam od czasu do czasu przymierzyć stroje z epoki, posłuchać opowieści jubilera z zacięciem dydaktycznym, obejrzeć walki rycerskie.
Drugie zdjęcie to moja duma- wykonana ostatnio fat bottom bag (udało mi się samej wymyślić sposób wykonania, bo książkę, z której pochodzi pomysł dostałam dopiero kilka dni temu)- niestety kwiatek szlag trafił jeszcze tego samego dnia.


1 komentarz:

pryt pisze...

suknia wymiata!!!nuavgzkb